środa, 28 maja 2014

chapter one

- Michael, daj spokój!- krzyknąłem do przyjaciela, zbiegając po schodach. Chciał zdobyć pieniądze porywając córkę wpływowego biznesmena z Los Angeles. Nie mam ochoty bawić się w takie rzeczy, wystarczy mi problemów.
- Luke wiesz ile byśmy mieli kasy?- zbiegł za mną i zatrzymał mnie bym nie wyszedł. Poprawił swoje czerwone włosy- to może być dla nas ogromna szansa.
- Mike, nie wchodzę w to.- założyłem buty, nie zwracając uwagi na kumpla.
- Proszę. Ash i Cal Ci pomogą. - westchnąłem lekko podirytowany.- ja tez będę, ale przylecę tydzień później.
- Nie. Michael mam dość problemów. Nie chcę trafić do więzienia. Nie mogę zostawić mojej siostry samej z tym wszystkim. - zagryzałem z nerwów wargę. Zaraz użyje jakiegoś argumentu, który mnie złamie. 
- Lukeyyy, uda się, nie trafisz do więzienia. Przetrzymamy ją tak z miesiąc, aż Parker da jakąś porządną sumkę i wracamy.- westchnąłem ciągle trzymając się swojego zdania. - Wiesz jak żyjemy. Nie mamy nic... Jak wykarmisz Gemmę?- Ma rację. Nie mamy nic. Jesteśmy wyrzutkami tego miasta. Żyje w biednej i do tego niebezpiecznej dzielnicy. To powinno się w końcu skończyć.
- Dobra! Kiedy?- uśmiechnął się. Brawo Luke, znów dałeś wygrać temu kretynowi!
- Najlepiej jak najszybciej. Jeszcze dzisiaj skołuje lewe dokumenty i podam ci szczegółowy plan.- Myślę, że Clifford ma już wszystko idealnie ułożone w głowie i czeka tylko na realizację swojego kolejnego idiotycznego planu.
- Ale obiecaj mi coś.- zażądałem.
- Obiecuję.- odpowiedział szybko.
- Nawet nie wież co!
- A tak... Co mam Ci obiecać o panie...?- ukłonił się przede mną. Wywróciłem teatralnie oczami. Kretyn. - Załatwisz Gemmie dobrą opiekę.
- Jasne, Zayn się nią zajmie.- o nie... Do niego nie mam zaufania. Jest zbyt narwany. I do tego podoba mu się Gemma... Ale wiem, że jej nie skrzywdzi i w razie czego obroni. 
- W porządku. Ja już idę.- wyszedłem z jego domu trzaskając drzwiami. Gdy już znalazłem się na dole klatki schodowej wyciągnąłem z kieszeni kurtki paczkę papierosów marlboro i wsadziłem jednego do ust. Podpaliłem zapalniczką po czym zaciągnąłem się. Wypuściłem duży kłęb dymu z ust, poszedłem w stronę sklepu monopolowego. 
Z lodówki stojącej naprzeciw dużych szklanych drzwi wyjąłem dwa piwa. Podałem je kasjerce. Nie kojarzę dziewczyny, chyba jest tu nowa. Wygląda na lubiącą wygodę, zapewne długo tu nie zostanie. Podałem jej odpowiednią sumę pieniędzy i opuściłem szybkim krokiem budynek. 
Bez problemu otworzyłem butelkę zapalniczką. Wypiłem połowę trunku wracając do mieszkania. Cicho otworzyłem drzwi, żeby w razie czego nie obudzić siostry. Ta jednak nie spała, stała w kuchni opierając się o blat. Ja natomiast zająłem jedno z krzeseł w niewielkim pomieszczeniu. 
- Co się stało?- spytała podchodząc bliżej. 
'' Lecę do Los Angeles by porwać córkę jakiegoś biznesmena, nie będzie mnie kilka tygodni, Zayn się tobą zajmie'' - fatalnie to brzmi. Nie mogę jej tego powiedzieć. 
- Dlaczego uważasz, że coś się stało?- wymusiłem uśmiech. Odłożyłem alkohol na stół. 
- Pijesz tylko wtedy kiedy się denerwujesz.- zapomniałem, że moja siostra jest bardzo bystrą i mądrą osobą...hmm...
Przytuliła mnie, a ja nie pozostałem jej dłużny i objąłem ją ramieniem.
- Nic się nie stało.- zapewniłem. Odsunęła się.
- Na pewno?- spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Oczywiście. Po co miał bym Cię kłamać.- przygryzłem wewnętrzną stronę mojego policzka. Zawsze to robię gdy się denerwuję.
- No nie wiem.- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Idź spać, rano szkoła.
- Dobranoc.- wyszła z kuchni i poszła do siebie. Odetchnąłem z ulgą. Dzięki bogu, że odpuściła. Gemma nie jest moją rodzoną siostrą tylko przyrodnią, ale kocham ją strasznie mocno i nie pozwoliłbym jej skrzywdzić. Jest zgrabną blondynką, która ma szesnaście lat i w przeciwieństwie do mnie uczy się dobrze. Poszedłem do siebie. Naszykowałem czyste bokserki, czarną koszulkę bez rękawów i czarne podarte na kolanach rurki. Wziąłem rzeczy i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Założyłem ubrania, postawiłem włosy na żel i wyszedłem z pomieszczenia. Wróciłem do swojego pokoju gdzie się spakowałem. Zaniosłem walizkę na przed pokój i w kuchni napisałem siostrze karteczkę.

Przepraszam, że Cię okłamałem. Masz rację, stało się coś, ale nie martw się proszę. Niedługo wrócę i wszystko Ci wyjaśnię obiecuję. Zostawiam wszystkie pieniądze jakie mam. Zayn na pewno ci pomoże w razie czego. 
Kocham Cię, księżniczko, uważaj na siebie.
Luke x.

Położyłem ją na blacie i teraz zostało mi czekać na chłopaków. 
Po kilku minutach usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Pewnie się domyślili, że Gemma śpi. Gdy otworzyłem tak jak przypuszczałem za drzwiami stał Cal, Ash i Zayn.
- Gemma śpi, a ty jak chcesz możesz się położyć u mnie. Tu masz kluczę, a my idziemy.- powiedziałem Malik'owi po czym z chłopakami udaliśmy się na dół.
- Odwiozę was na lotnisko.- szatyn zszedł za nami. Wsiedliśmy do jego auta i odjechaliśmy w stronę lotniska. Po drodze dostałem od Hooda kopertę z napisem "Luke". Oznajmił, że jest w niej wszystko co będzie potrzebne. Lewe dokumenty, bilety lotnicze, plan oraz spora suma pieniędzy. Nie interesuje mnie za bardzo skąd to wziął,a chyba powinno mnie interesować. 



 Usiadłem wygodnie na swoim miejscu w samolocie, nikt nawet się nie skapnął, że nasze dokumenty nie są prawdziwe. Wyjąłem z kieszeni spodni kartkę z planem od Michaela. Pierwsze zdanie było napisane drukowanymi literami:
''ZAPISZ SIĘ DO SZKOŁY!''
 Dalej czytając dowiedziałem się, że gdy już się zapiszę mam zwrócić na siebie uwagę Rose Parker. Zgaduję, że ta dziewczyna to nasz cel.

*oczami Rose*

Wygładziłam ręką spódnicę od mundurka szkolnego i poprawiłam koszulę. Chwyciłam torbę z książkami leżącą na moim łóżku i wyszłam z pokoju. Pokierowałam się do końca korytarza, zbiegłam szybko krętymi schodami prosto do salonu gdzie przebywał mój tata. Siedział na dużej białej sofie tyłem do mnie. Podeszłam do niego cicho, zakryłam mu oczy dłońmi.
- Dzień dobry tato.- usiadłam obok niego. Miałam wielki uśmiech na twarzy. Ojciec pił kawę i czytał dzisiejszą gazetę.
- Dzień dobry skarbie. Co ty taka wesoła?- odłożył prasę na stół.
- Dzisiaj będzie nowy uczeń w mojej klasie i ja jako przewodnicząca samorządu będę musiała go oprowadzić, a no i pani dyrektor prosiła by zamieszkał z nami. Podobno nie będzie tu długo.- zrobiłam maślane oczka.
- No jasne.- odpowiedział mężczyzna z uśmiechem.
- Panno Parker, musi panienka już jechać.- zawołała Emma- nasza gosposia.
- Pa tatusiu. Widzimy się później.- dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam do drzwi frontowych by po chwili wsiąść do mojego nowiusieńkiego, czerwonego ferrari. 
Nie mogę się doczekać, by poznać nowego ucznia. Dziewczyny mi mówiły, że jest bardzo przystojny.

Próbowałam go sobie wyobrazić. Może jest wysokim brunetem o niebieskich oczach z kilku dniowym zarostem na brodzie, policzkach i szyi, który doda mu męskości. A może to blondyn o ciepłych miodowych oczach, z idealnie podkreślonymi kościami policzkowymi. Zanim się zorientowałam byłam już pod szkołą. Wysiadłam z auta, zamknęłam je i włączyłam auto alarm. Szybkim krokiem udałam się w stronę szkoły. Udałam się długim korytarzem do gabinetu pani dyrektor, ale ona stała przed moją klasą gdzie powinnam mieć teraz lekcje. Za nią stał wysoki blondyn o niebieskich oczach z kolczykiem w wardze. Czyli pomyliłam się co do jego wyglądu. Ubrany był na czarno, od razu mi się nie spodobał. Wyglądał na bardzo pewnego siebie i ten jego bezczelny uśmieszek... Nienawidzę tego.
- Dzień dobry.- przywitałam się z kobietą.
- Rose, jesteś na reszcie.- westchnęła. Wyglądała na zmęczoną. 
- Mogę w czymś pomóc?- spytałam. Kątem oka dostrzegłam, że blondaś się na mnie patrzy. Prychnęłam cicho na co tamten się uśmiechną. Skupiłam wzrok z powrotem na kobiecie.
- To Luke Hemmings i to waśnie nim się zajmiesz.- odpowiedziała. Że co kurwa!? Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę.
- Luke- powiedział... seksownym? Tak, zdecydowanie seksownym głosem... Gdybym nie była tak dobrze wychowana zignorowałabym jego przywitanie.
- Rose.- podałam mu swoją dłoń, a on ja ucałował. Usta miał rozgrzane, ale kolczyk był zimny. 
- Ja was zostawiam, mam ważne sprawy do załatwienia.- kobieta odeszła od nas. Zostałam z nim sama... Żałuję, że mój tata się zgodził by go przyjąć. Chociaż, może nie okarze się być dupkiem. W końcu nie powinno się oceniać książki po okładce. W zasadzie wygląda na miłego, tylko zbyt pewnego siebie.

_______________________________
Tadam! No to jest pierwszy rozdział. Podoba się? Liczę na wasze opinie :*
Jeśli ktoś chce być informowany proszę o nick do tt w komie :)
Lub napiszcie do mnie na DM:

11 komentarzy:

  1. Kocham to! ♥ Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jest fainie, Pisz Martyna xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Pisz dalej i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie sie zapowiada :) Szybko daj nexta :)
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super się zaczyna :) czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Martyśka zostałaś nominiowana do liebster awards <3 więcej u mnie na blogu http://uncover-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział boski <3
    Czekam na next :)
    Zapraszam do mnie:
    http://forbidden-luke-hemmings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero znalazłam to opowiadanie i straszni mi się podoba *.*
    Idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. boski *.*
    mam fazę na komentowanie :*

    OdpowiedzUsuń

szablon