Patrząc w przestrzeń przede mną bawiłam się kubkiem gorącej kawy. Nerwowo poprawiałam czarną sukienkę, którą miałam na sobie. Nie jestem gotowa na pogrzeb ojca. Mimo, że minął już miesiąc, ból psychiczny jest nadal nie do zniesienia. Dzisiaj pożegnam się z nim już na zawsze i zostawię go kilka metrów pod ziemią.
Po raz kolejny tego ranka wytarłam słone łzy, które wyznaczyły mokre ścieżki na moich policzkach i brodzie. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Odstawiłam kubek i wstałam z miejsca. Przeszłam przez korytarz i otworzyłam drzwi nie czekając, aż zrobi to Emma. Uśmiechnęłam się na widok Lucy. Wpuściłam blondynkę do środka i nic nie mówiąc poszłyśmy do kuchni. Zaparzyłam nam świeżą kawę, moją drugą już dzisiaj i usiadłam na wysokim barowym krześle przy wyspie kuchennej. W ciszy obie sączyłyśmy ciemną ciecz. Przyjaciółka zajęła miejsce obok mnie. Zagryzłam mocno wargę, by nie wybuchnąć płaczem, ale i tak chyba już nie mam czym płakać. Jestem wykończona. Wczoraj sprzątałyśmy z Emmą dom po tym całym śledztwie, a później pojechałam do biura ojca, które tak na prawdę stało się moim biurem i do 2 nad ranem siedziałam nad papierami. Resztę nocy przepłakałam oglądając stare zdjęcia. Jestem wdzięczna osobie, która wymyśliła coś takiego jak makijaż, bo dzięki niej mogłam zakryć te paskudne worki pod oczami.
Owszem, mogłabym zamknąć firmę, ale wtedy około 2 tysięcy osób zostało by bez pracy i środków do życia. Mogłabym również oddać firmę, ale skąd mogę wiedzieć, że ta osoba nie porzuci tej firmy albo czy będzie dbała o interesy? A co najważniejsze czy to będzie uczciwa osoba?
Tyle lat tata nad nią pracował, nie mogę się tak po prostu jej pozbyć.
Po raz kolejny tego ranka wytarłam słone łzy, które wyznaczyły mokre ścieżki na moich policzkach i brodzie. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Odstawiłam kubek i wstałam z miejsca. Przeszłam przez korytarz i otworzyłam drzwi nie czekając, aż zrobi to Emma. Uśmiechnęłam się na widok Lucy. Wpuściłam blondynkę do środka i nic nie mówiąc poszłyśmy do kuchni. Zaparzyłam nam świeżą kawę, moją drugą już dzisiaj i usiadłam na wysokim barowym krześle przy wyspie kuchennej. W ciszy obie sączyłyśmy ciemną ciecz. Przyjaciółka zajęła miejsce obok mnie. Zagryzłam mocno wargę, by nie wybuchnąć płaczem, ale i tak chyba już nie mam czym płakać. Jestem wykończona. Wczoraj sprzątałyśmy z Emmą dom po tym całym śledztwie, a później pojechałam do biura ojca, które tak na prawdę stało się moim biurem i do 2 nad ranem siedziałam nad papierami. Resztę nocy przepłakałam oglądając stare zdjęcia. Jestem wdzięczna osobie, która wymyśliła coś takiego jak makijaż, bo dzięki niej mogłam zakryć te paskudne worki pod oczami.
Owszem, mogłabym zamknąć firmę, ale wtedy około 2 tysięcy osób zostało by bez pracy i środków do życia. Mogłabym również oddać firmę, ale skąd mogę wiedzieć, że ta osoba nie porzuci tej firmy albo czy będzie dbała o interesy? A co najważniejsze czy to będzie uczciwa osoba?
Tyle lat tata nad nią pracował, nie mogę się tak po prostu jej pozbyć.
- Jak się dzisiaj czujesz?- spytała w końcu dziewczyna, przerywając tym samym grobową ciszę panującą między nami.
- Okropnie- szepnęłam. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Otarłam ją szybko i spojrzałam na przyjaciółkę. Przygryzała wewnętrzną część prawego policzka. Coś ją trapi. Głęboko się nad czymś zastanawia. Zawsze tak robi gdy myśli nie dają jej spokoju.
- Nad czym tak myślisz?- spytałam. Napiłam się kawy spoglądając na nią. Uniosła na mnie wzrok i skanowała nim moją twarz.
- Rose, gdzie podziewałaś się przez te kilka tygodni?- wiedziałam, że to pytanie w końcu padnie. Przecież nie mogę jej powiedzieć. Odstawiłam filiżankę i wzięłam głęboki wdech. Chwyciłam jej dłoń w swoje ręce i spojrzałam w oczy. Pokręciłam głową spuszczając wzrok.
- Lucy, ja nie mogę ci teraz powiedzieć.- muszę jeszcze ukrywać prawdę przed najlepszą przyjaciółką. Świetnie. Może być gorzej? Co jeszcze mnie spotka? Jakie niespodzianki szykuje na mnie los?- Wytłumaczę i opowiem ci wszystko, ale daj mi czas.- poprosiłam szybko kiedy blondynka chciała się odezwać. Przytaknęła głową, a ja wypowiedziałam bezgłośnie ''dziękuje''. Co ja mam jej powiedzieć. A no wiesz, Luke porwał mnie razem ze swoimi kumplami, żeby dostać pieniądze od mojego ojca, a na końcu zakochałam się w nim ze wzajemnością. Nic takiego.? To brzmi tak... niepokojąco. Od razu zawiozłaby mnie na komisariat i kazała złożyć zeznania. Ale ja postanowiłam, że nie wydam ani Luke'a, ani żadnego z jego kumpli.
A może... Może to któryś z nich zabił mojego ojca? Może Luke chciał mieć tylko dla siebie i pozbył się mojego taty? Pierwszy raz od całego miesiąca o tym pomyślałam i w sumie to całkiem sensowne. Oni są nie obliczalni i zdolni do wszystkiego.
– Rose..- zza drzwi wyłoniła się Em.- Witaj Lucy- przywitała się z. Emma również bardzo przeżyła śmierć Petera. Miała ogromne szczęście, że akurat wtedy wyszła do sklepu. Pewnie zostałaby drugą ofiarą. Chociaż pewnie ktoś musiał obserwować ojca i wiedział, że był wtedy sam w domu.
– Tak Emmo?
– Musimy już jechać.- westchnęła. Skinęłam jedynie głową.
One wyszły przed dom, a ja poszłam jeszcze na górę po kilka rzeczy. Wzięłam portfel, w którym tata trzymał ulubione zdjęcie mamy i pióro, którym uwielbiał pisać. Niby nic takiego, ale chcę by miał te rzeczy przy sobie.
Zabrałam swoją torbę z salonu i pośpiesznie wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi, upewniłam się, że są zamknięte, że alarm jest włączony i wsiadłam do samochodu. Kierowca nie zwlekając długo ruszył kierując się w stronę obrzeży, gdzie znajdował się cmentarz. Całą drogę pusto wpatrywałam się w szybę. Obserwowałam jak domki, bloki, wieżowce znikają za nami, a pojawia się gęsty las. Jesteśmy już blisko. Czy jestem gotowa? Nie, nigdy nie będę na to gotowa.
Spędziłam tak chyba półgodziny nie ruszając się ani odzywając, aż znaleźliśmy się na miejscu. Cały czas panowała między nami przytłaczająca cisza, która całkowicie mi odpowiadała. Gdy zobaczyłam cmentarz poczułam, że się duszę. Szybko wysiadłam z wozu i odetchnęłam kilka razy świeżym powietrzem. Emma i Lucy znalazły się obok mnie w ekspresowym tempie.
– Tak Emmo?
– Musimy już jechać.- westchnęła. Skinęłam jedynie głową.
One wyszły przed dom, a ja poszłam jeszcze na górę po kilka rzeczy. Wzięłam portfel, w którym tata trzymał ulubione zdjęcie mamy i pióro, którym uwielbiał pisać. Niby nic takiego, ale chcę by miał te rzeczy przy sobie.
Zabrałam swoją torbę z salonu i pośpiesznie wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi, upewniłam się, że są zamknięte, że alarm jest włączony i wsiadłam do samochodu. Kierowca nie zwlekając długo ruszył kierując się w stronę obrzeży, gdzie znajdował się cmentarz. Całą drogę pusto wpatrywałam się w szybę. Obserwowałam jak domki, bloki, wieżowce znikają za nami, a pojawia się gęsty las. Jesteśmy już blisko. Czy jestem gotowa? Nie, nigdy nie będę na to gotowa.
Spędziłam tak chyba półgodziny nie ruszając się ani odzywając, aż znaleźliśmy się na miejscu. Cały czas panowała między nami przytłaczająca cisza, która całkowicie mi odpowiadała. Gdy zobaczyłam cmentarz poczułam, że się duszę. Szybko wysiadłam z wozu i odetchnęłam kilka razy świeżym powietrzem. Emma i Lucy znalazły się obok mnie w ekspresowym tempie.
Weszłyśmy na teren cmentarza. Mijają nagrobki czytałam nazwiska i sprawdzałam wiek zmarłych. Najbardziej było mi szkoda tych małych dzieci, które nawet w najmniejszym stopniu nie zdołały zasmakować życia. Jest ono tak bardzo nie sprawiedliwe...
~*~
Wszyscy zebrani zajęli miejsca przed kilku metrowym dołem, w którym miał spoczywać na wieki wieków mój tata. Cały czas wycierałam łzy z tuszem spływające po moich policzkach. Chcę mieć to już za sobą. Wrócić do domu, zakopać się pod toną pościeli i nie wychodzić z pokoju. Wiem, że ból szybko nie minie, ale w końcu zacznie ustępować.
Zaszlochałam głośniej kiedy spuścili trumnę do dołu. Schowałam twarz w dłoniach nie chcąc na to patrzeć. Lucy objęła mnie ramieniem i delikatnie pocierała moje. Szeptała, że będzie dobrze, ale nie oszukujmy się, nie będzie dobrze. Potrzebuje teraz przytulić się do Luke'a. Potrzebuję jego miłości. Potrzebuję go. Po kilku minutach przed grobem zostałam tylko ja. Bliscy porozchodzili się i rozmawiali ze sobą szeptem.
- Będę tęsknić. Mam nadzieję, że tam będzie ci lepiej.- szepnęłam czytając wyryty w tablicy napis ''Peter Parker''.
Poczułam dłoń na ramieniu. Szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam Luke'a. Zamrugałam kilka krotnie, ale nadal tam stał. Czyli to nie sen. Mimo okoliczności na moje usta wstąpił lekki uśmiech. Miesiąc go nie widziałam, nie rozmawiałam z nim, nic.
Ubrany był na czarno, jak z resztą prawie wszyscy tu zebrani. Wstałam. Rozłożył ramiona, a ja zajęłam w nich miejsce. Przez kilka chwil stałam w jego silnym, bezpiecznym uścisku. Przypakował, widać to bo koszuli, która opina jego mięśnie.
- Tak cholernie mi przykro Ro- szepnął w moje włosy i złożył na nich pocałunek. Zaszlochałam cicho w jego klatkę piersiową, a on potarł moje plecy i przytulił mnie mocniej. Odsunęłam się od niego na długość ramienia. Spojrzałam w jego oczy. Współczucie, ale i radość. To w nich ujrzałam.
- Tęskniłam- powiedziałam prawie bezgłośnie. Kącik jego ust drgnął ku górze, ale starał się być poważny.
- Ja też, Rose.- chwycił moją twarz w dłonie.- Ja też.- zapewnił. Otarł kciukami łzy z moich policzków. Przymknęłam oczy kiedy jego ciepłe, miękkie usta znalazły się na moim czole. Wskazałam gestem ręki byśmy już szli. Ostatni raz pomodliłam się nad grobem ojca i w ciszy odeszliśmy w stronę bramy.
- Odwiozę cię- zaproponował kiedy już miałam odejść do samochodu, którym przyjechałam razem z Em i Scoot. Uśmiechnęłam się lekko. Podeszłam do niego, otworzył mi drzwi, wydukałam ciche podziękowania i jak najzgrabniej potrafiłam zajęłam miejsce pasażera. Zapięłam pasy, już po chwili byliśmy w drodze.
A/n Rozdział nudny, ale to taki przejściowy. Początki są najtrudniejsze. Mam nadzieję, że wam się podoba. :) W ogóle miał on się pojawić za 10 dni, ale napisałam go dzisiaj. Wiecie jak to jest- szkoła, praca, szkoła, praca i tak w kółko. Teraz jest przerwa świąteczna więc znalazłam chwile czasu wolnego, który ostatnio ogranicza się do minimum, niestety. Next myślę, że jakoś w piątek za tydzień. ;*
Hemmingsowa
Boski rozdział
OdpowiedzUsuńCudowne *-* Aww spotkali się. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Życzę weny i czekam na next x @1Dkc5SOS
OdpowiedzUsuńSuper rozdział juz się nie mogę doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńaww spotkali sie <3
Czekam na następny rozdział i weny życze ;)
@selinarkax
Blog jak i rozdział bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńSpotkali się jej~~ xD
Czekam na next i zapraszam do mnie:
zdrada-ma-wiele-twarzy.blogspot.com
Jeeeej, w końcu sie doczekałam :D Supcio rozdział ale zdziwiło mnie że nikt nie zauważył Luka na cmentarzu... mnie by zastanawiało dlaczego Rose przytula sie do jakiegoś chłopaka a potem wsiada z nim do auta, ale poczekamy zobaczymy. Buziaczki :*:*:*
OdpowiedzUsuńSpotkali się <3 Tak mi przykro, że jej tata nie żyje.. Pisz szybko następne rozdziały bo zaraz znowu nie będę miała czego czytać , chce bardzo poznać dalszą część historii Rose :).
OdpowiedzUsuń