sobota, 19 lipca 2014

Chapter five

''- zawołaj Mikey'a, nie wyjdę stąd z tobą.- oznajmiłam.
- to nie jest dobry pomysł.- powiedział śmiertelnie poważnie, a ja podniosłam na niego wzrok.''


- o czym ty mówisz  Hemmings?- spojrzałam na niego wściekła. Nie rozumiem tego chłopaka, serio. Jest taki tajemniczy, mroczny. Nie wiem co o nim sądzić. Podszedł jeszcze bliżej mnie, a ja się cofnęłam. Niestety jak to zawsze bywa w tych romantycznych filmach trafiłam na ścianę za mną. Chłopak zrobił kolejny krok w moją stronę. Naparł na mnie swoim ciałem i pochylił się na wysokość mojego ucha. Poczułam jego oddech na szyi. Przez moje ciało przeszły dreszcze, a w brzuchu poczułam coś dziwnego. To nie były przyjemne dreszcze, a to uczucie w brzuchu to na pewno nie były motylki. Bardziej kłucie igłą.
- lubię jak tak do mnie mówisz.- szepnął. Podniósł się i puścił mi oczko.
- nie zmieniał tematu Lucas.- warknęłam. Z każdą minutą ten blondyn irytuje mnie jeszcze bardziej.
- chodzi o to, że Mikey jest nieprzewidywalny, niebezpieczny.- powiedział spokojnie. Zbyt spokojnie.
- nie rozumiem, Luke.- to prawda, nie rozumiem co on do mnie mów. Przecież Michael wydawał się być bardzo miły. Nie możliwe, że taki ''kucyk pony'' może być niebezpieczny.
Luke westchnął głośno zaciskając powieki. Mruczał coś nie wyraźnego pod nosem jakby liczył do dziesięciu.
Jeden...
Dwa...
Trzy...
Liczyłam z nim...
- wiesz co? Nie ważne o co Ci chodzi po prostu go tu zawołaj.- usiadłam na materacu.
- On jest nie przewidywalny, zrozum to wreszcie!- krzyknął i kucnął przede mną. Patrzyłam prosto w jego przepełnione bólem oczy. Te piękne błękitne oczy tak strasznie mnie przyciągały.
- Nie chcesz zawołać Mikey'a to zawołaj Caluma albo Asha.- westchnęłam niby to wcale nie ruszona. Luke pokręcił głową z dezaprobatą i wstał na równe nogi. Podszedł szybko do drzwi, ale zanim przez nie wyszedł popatrzył jeszcze raz na mnie. Zapalił żarówkę wiszącą na suficie i wyszedł z pomieszczenia ze spuszczoną głową.
Dzięki tej żarówce która dawała choć trochę światła mogłam się lepiej przyjrzeć temu miejscu. Obdarta w wielu miejscach biała tapeta na ścianach, ubrudzony biały sufit, materac na którym właśnie siedziałam oraz ta mała ''lampka''. No i drzwi oczywiście. Nic więcej. Zero okien, zero półek, czy nawet krzesła. Wszystkiego minimum.
Nie spodziewanie do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam ich trzymać w sobie, pozwoliłam im spłynąć po moich policzkach. Przed oczami stanął mi mój ojciec. Załamany, płacze nie wiedząc gdzie jestem. Prosi boga o pomoc. Tak bardzo chciałabym go teraz przytulić. Albo jest teraz w delegacji, albo siedzi w biurze, albo zastanawia się gdzie jestem. Może chłopaki zostawili mu jakąś karteczkę.
Nie będę się teraz tym przejmować, zapytam ich o to później. Jeśli w ogóle będę miała taką okazję.


''Długa, ciemna jaskinia na końcu białe światło rażące w oczy, oraz ja i on. Ja i Luke. 
Wysoki blondyn stojący tyłem odwrócił się w moją stronę. 
Spojrzał na mnie po czym odwrócił przestraszony wzrok.
- Luke...- szepnęłam kiedy chciał zrobić krok w stronę światła.- nie rób tego.- z moich oczu wypłynęły słone łzy. Blondyn odwrócił się w moją stronę i wyciągnął do mnie rękę. 
- już nic mi nie pomoże. Zrobiłem Ci coś potwornego, teraz za to zapłacę.- na jego nadgarstkach widniały głębokie, krwawiące jeszcze kreski. Chodzi mu o to porwanie? Przecież mu wybaczyłam. Zrobiłam kilka kroków w jego stronę, ale on zatrzymał mnie gestem ręki.- już za późno kochanie.- szepnął po czym skoczył. 
Gdzie? Nie wiem. 
Podeszłam do końca jaskini. Na końcu była przepaść. Na dole woda nad której powierzchnią unosiło się ciało blondyna. Z moich oczu mimowolnie płynęły łzy.
- Kocham Cię...- usłyszałam głos Luke'a, ale jego tutaj nie było. Przynajmniej ja go nie widziałam...''

Obudziłam się cała spocona na dość wygodnym łóżko, w nareszcie oświetlonym pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. Błękitne ściany, które tak strasznie przypominały mi oczy Luke'a i ciemno brązowe panele na podłodze fantastycznie ze sobą współgrały. Na samym środku pokoju był nie wielki, puchaty, biały dywan. Obok mojego łóżka stała półka nocna, a na przeciwko łóżka stała ogromna szafa na której wisiało ogromne lustro. Po mojej lewej było duże okno, a po prawej drzwi.
Na półce nocnej leżała taca z jedzeniem. Dwie kanapki z serem i banan do tego jakiś sok. Obok leżała karteczka, którą od razu podniosłam i rozłożyłam.

''Smacznego :)
                  Ash Xx.''

To on mnie pewnie tu przyniósł.Napiłam się trochę soku pomarańczowego i wstałam z łóżka.
Podeszłam do szafy, otworzyłam ją, ale okazała się być pusta. Dopiero teraz spostrzegłam, że jestem w jakiejś za duże, podziurawionej  w kilku miejscach koszulce z logiem NIRVANY. Byłam w tym wcześniej? Odsłoniłam zasłony by światło słoneczne ''wleciało'' do pokoju. Musi być południe ponieważ słońce jest w zenicie.
Westchnęłam i usiadłam na łóżku.Zaraz... Gdzie mój telefon?!
Wstałam i zaczęłam wszędzie go szukać. Pod kołdrą, pod poduszką nawet pod łóżkiem. Niema. Zabrali mi telefon! To jest moja świątynia prywatności, a oni ją zburzyli.
- kurwa...- zabluźniłam pod nosem. Usiadłam z powrotem na łóżku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.- proszę.- powiedziałam. Do środka wszedł Calum.
- cześć, Rose.- przywitał się. W ręku trzymał jakieś ubrania.
- cześć Cal.- usiadł koło mnie.
- jak się spało?- spytał z lekkim uśmiechem.

Czekajcie, stop! Opiszę wam Cal'a.
Wysoki mulat, czarne włosy, azjatycka uroda, naprawdę uroczo wygląda. Kilka tatuaży dodaje mu...hmm, męskości. Teraz ubrany w czarną koszulkę bez rękawów i czarne, podarte na kolanach rurki. Co oni mają z tymi podartymi rurkami?...

- dobrze.- odwzajemniłam uśmiech.
- proszę, to dla Ciebie.- podał mi ubrania.- Jak się przebierzesz zejdź na dół.- po tych słowach wstał i podszedł do drzwi. Zanim wyszedł odwrócił się do mnie i spojrzał z troską. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Czyli Calum i Ashton to Ci mili? Znaczy moim zdaniem Mikey też, ale Luke się uparł i... ughh... sami wiecie.
Zdjęłam koszulkę oraz bieliznę, którą miałam na sobie. Założyłam czystą białą, koronkową bieliznę, biały crop top z napisem ''Hero'' i czarne szorty. Przeczesałam włosy palcami. Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że nie jest tak źle.
Na talerzu z jedzeniem leżały gumy. Zjadłam jedną z kanapek i wzięłam do ust gumę. Poprawiłam ostatni raz włosy i odważyłam się wyjść z pokoju.
Poszłam wzdłuż korytarz i zatrzymałam się przy schodach. Policzyłam w myślach do 10 oddychając głęboko.
Zebrałam się na odwagę i zeszłam po schodach prosto do salonu. Nic specjalnego. Duża biała kanapa, dwa fotele tego samego koloru, nie wielka ława i półka na której stał duży telewizor.
Chłopaki siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film, nie było Luke'a.
______________________________________
Dupa, straciłam wenę.
Nie podoba mi się ten rozdział... Ooops!
Nie mogłam nic napisać po tym jak przeczytałam te rzeczy które pisała @/kochamgrande Ughhh...
What a bitch!
Miejmy nadzieję, że nasz pingwinek tego nie zobaczył... 
Dziękuje za ponad 5k wyświetleń ♥ Jesteście niesamowite, kocham was!
Nie zostało mi nic innego jak zaprosić was na konto tego bloga na tt: @FightFFPL oraz do tweetowania z hashtagiem: #FightFFPL
Do następnego Xx.
//Hemmingsowa†

8 komentarzy:

  1. KOBIETO !!!!!!!!! Szybko kolejny pisz <33 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty!!!!
    Jestem z Ciebie taka dumna,że go dokończyłaś :* Czekam nn :D
    Polaaa xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny <3
    Nie mogę się już doczekać następnego *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) Do następnego :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!! Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKI <3 KOCHAM TEGO BLOGA <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Już chcę nextt<33 Superr <33 Życzę mega dużo weny <33 ;)

    OdpowiedzUsuń

szablon