To tylko shot i nie ma on nic wspólnego z fabułą opowiadania. Nie kończę na razie części pierwszej, pojawi się jeszcze pare rozdziałów i epilog xx
________________________________________
Leniwie otworzyłam oczy powoli odsuwając się od klatki piersiowej blondyna. Uśmiechnęłam się patrząc jak słodko śpi. Moje ciało było nieco odrętwiałe po spędzeniu nocy w cały czas tej samej pozycji.y Zgaduję, że Luke'owi gdy się obudzi będą 'odpadać ręce' po około 9 godzinach trzymania mnie w ramionach.
Dzisiaj 24 grudnia, czyli wigilia. Jeden z najszczęśliwszych dni w roku. Mimo, że nie spędzę tego dnia już nigdy z ojcem, który zmarł miesiąc temu jestem szczerze mówiąc szczęśliwa, że spędzę ten czas z Hemmingsem, jego siostrą i przyjaciółmi. Myśl o ojcu zepsuła mój dobry humor z, którym się obudziłam, mam nadzieję, że jednak poprawi się on przy spotkaniu z czwórką idiotów do których niesamowicie się przywiązałam. Na moją twarz znów wkradł się niewielki uśmiech.
Biorąc koc z podłogi, który za pewne spadł w nocy z łóżka podniosłam się do pozycji siedzącej, na tyle ostrożnie by nie obudzić chłopaka. Postawiłam bose stopy na podłodze i okryłam się kocem. Wstałam powoli z miękkiego materaca, podeszłam do ogromnego okna odsłaniając kawałek nieskazitelnie białej firany. Za oknem padał miękki, zimny śnieg. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej spoglądając na jeszcze kilka dni temu zielony ogród, a teraz był całkowicie pokryty grubą warstwą białego puchu. Miałam ochotę wyjść na balkon, ale byłam w samej bieliźnie i okryta kocem więc byłoby mi zimno.
Cieszę się, że chłopcy zgodzili się na przeprowadzkę tutaj, do Londynu. W Los Angeles czy w Sydney nie było by tak pięknie o tej porze roku.
Przez dłuższy czas przyglądałam się widokom za szybą, aż poczułam oplatające mnie w pasie silne ramiona. Z uśmiechem na ustach położyłam swoje dłonie na dłoniach chłopaka, które spoczywały splecione na moim brzuchu. Blondyn oparł brodę o czubek mojej głowy.
- jak się spało Księżniczko?- spytał swoim ochrypłym, porannym głosem, a na moim ciele pojawiły się dreszcze. Uwielbiam gdy zwraca się do mnie w ten sposób, a robi to cały czas kiedy ze mną rozmawia. Uważam, że to urocze, romantyczne i bardzo mi to schlebia, ale obawiam się, że Luke za bardzo zmienił się odkąd jesteśmy razem. Przez ostatnie 5 miesięcy- tyle jesteśmy razem- zmienił się i to bardzo. Prawie nie do poznania. Jest bardziej uprzejmy, ale w niektórych sytuacjach nadal da się 'zobaczyć' jego specyficzny charakter, to dobrze, nawet bardzo dobrze, mam pewność, że jeszcze zostało w nim choć trochę tego bad boya którego tak bardzo uwielbiam.
- dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem- a tobie?- dopytałam odwracając się do niego przodem.
- wspaniale- uśmiechnął się szeroko i pochylił nade mną. Wspięłam się na palce muskając jego usta. Przeniósł dłonie na moje plecy i oddał pocałunek przyciskając mnie bliżej swojego ciała tym samym unosząc mnie delikatnie. Dopiero po kilku minutach, gdy nam obojgu zabrakło tchu postawił mnie z powrotem na podłodze. Stanęłam o własnych siłach czując grunt pod stopami.
- dzisiaj wigilia- szepnął miziając mój policzek. Skinęłam jedynie. Położyłem swoją dłoń na jego i przysunęłam ją bliżej swoich ust by ją pocałować. Uśmiechnął się ciepło patrząc na mnie.
- idę się wyszykować- powiedziałam dość cicho wymijając go. Wyjęłam z szafy czarną, koronkową sukienkę i czystą bieliznę. Mam żałobę po ojcu więc noszę teraz tylko ciemne rzeczy. Ruszyłam do łazienki. Odbyłam w niej szybki prysznic i resztę porannych czynności. Jak najszybciej wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie i gotowa wyszłam z łazienki. Myślałam, że siedziałam tam krócej, ale to były prawie 2 godziny. Zegar wybił właśnie 3 po południu. Na szczęście wczoraj przygotowałyśmy wszystko z Gemmą i dzisiaj wystarczy tylko nakryć do stołu. Założyłam czarne szpili stojące pod szafą i wyszłam z pokoju, bo Luke'a w nim nie było.
Przeszłam przez długi korytarz i ostrożnie zeszłam po schodach prowadzących na kolejny hol. Ta willa, którą zostawił mi mój ojciec była dużo większa od tej w Los Angeles. Choć tamta też należała do mnie lecz ją sprzedałam. Stwierdziłam, że nie potrzebne mi są dwa domy. Do tego przecież ojciec zostawił mi firmę, którą także muszę się zająć. Siostra Luke'a okazała się dobrą doradczynią finansową i często pomaga mi w biurze. Mamy dobre kontakty co mnie dziwi, bo na początku nie dogadywałyśmy się zbyt dobrze.
Weszłam przez duże mahoniowe drzwi prosto do jadalni połączonej z ogromnym salonem z dość długim stołem. Wszyscy mieli tam swoje miejsca, a nawet kilka krzeseł zawsze zostawało wolnych. W rogu pomieszczenia stała ponad 2 metrowa, pięknie przystrojona choinka, a pod nią leża masa prezentów. Zayn na miękkim dywanie bawił się z małą Americą- córką jego i Gemm- Calum zawieszał ostatnie bombki na choinkę, Mike siedział na dużej, białej sofie i grał melodie kolęd na gitarze, Gamma już stroiła stół, Ashton przyniósł ostatnie prezenty, a przy oknie stał Luke przyglądając się mi uważnie z uśmiechem. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciłam wzrok i podeszłam do jego siostry.
- może Ci pomóc?- spytałam z lekkim uśmiechem.
- o, Ro! Jesteś nareszcie- uśmiechnęła się.- trzeba nakryć do stołu.
- dobrze. To ja się tym zajmę, a ty przynieś i poustawiaj jedzenie.- jak powiedziałam tak też zrobiła. Zabrałam się za ustawianie talerzy i sztućców. By dodać trochę świątecznego klimatu położyłam obok każdego talerza ładnie złożone serwetki z świątecznymi motywami i zapaliłam 3 świeczki na stole. Luke objął mnie od tyłu.
- seksownie wyglądasz- szepną mi do ucha kładąc dłoń na suwaku mojej dość krótkiej kreacji.
- nawet o tym nie myśl- odwróciłam się do niego. Pogroziłam palcem śmiejąc się pod nosem. Przygryzł wargę. Pocałował mnie mocno, ale nie długo.
Dzisiaj 24 grudnia, czyli wigilia. Jeden z najszczęśliwszych dni w roku. Mimo, że nie spędzę tego dnia już nigdy z ojcem, który zmarł miesiąc temu jestem szczerze mówiąc szczęśliwa, że spędzę ten czas z Hemmingsem, jego siostrą i przyjaciółmi. Myśl o ojcu zepsuła mój dobry humor z, którym się obudziłam, mam nadzieję, że jednak poprawi się on przy spotkaniu z czwórką idiotów do których niesamowicie się przywiązałam. Na moją twarz znów wkradł się niewielki uśmiech.
Biorąc koc z podłogi, który za pewne spadł w nocy z łóżka podniosłam się do pozycji siedzącej, na tyle ostrożnie by nie obudzić chłopaka. Postawiłam bose stopy na podłodze i okryłam się kocem. Wstałam powoli z miękkiego materaca, podeszłam do ogromnego okna odsłaniając kawałek nieskazitelnie białej firany. Za oknem padał miękki, zimny śnieg. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej spoglądając na jeszcze kilka dni temu zielony ogród, a teraz był całkowicie pokryty grubą warstwą białego puchu. Miałam ochotę wyjść na balkon, ale byłam w samej bieliźnie i okryta kocem więc byłoby mi zimno.
Cieszę się, że chłopcy zgodzili się na przeprowadzkę tutaj, do Londynu. W Los Angeles czy w Sydney nie było by tak pięknie o tej porze roku.
Przez dłuższy czas przyglądałam się widokom za szybą, aż poczułam oplatające mnie w pasie silne ramiona. Z uśmiechem na ustach położyłam swoje dłonie na dłoniach chłopaka, które spoczywały splecione na moim brzuchu. Blondyn oparł brodę o czubek mojej głowy.
- jak się spało Księżniczko?- spytał swoim ochrypłym, porannym głosem, a na moim ciele pojawiły się dreszcze. Uwielbiam gdy zwraca się do mnie w ten sposób, a robi to cały czas kiedy ze mną rozmawia. Uważam, że to urocze, romantyczne i bardzo mi to schlebia, ale obawiam się, że Luke za bardzo zmienił się odkąd jesteśmy razem. Przez ostatnie 5 miesięcy- tyle jesteśmy razem- zmienił się i to bardzo. Prawie nie do poznania. Jest bardziej uprzejmy, ale w niektórych sytuacjach nadal da się 'zobaczyć' jego specyficzny charakter, to dobrze, nawet bardzo dobrze, mam pewność, że jeszcze zostało w nim choć trochę tego bad boya którego tak bardzo uwielbiam.
- dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem- a tobie?- dopytałam odwracając się do niego przodem.
- wspaniale- uśmiechnął się szeroko i pochylił nade mną. Wspięłam się na palce muskając jego usta. Przeniósł dłonie na moje plecy i oddał pocałunek przyciskając mnie bliżej swojego ciała tym samym unosząc mnie delikatnie. Dopiero po kilku minutach, gdy nam obojgu zabrakło tchu postawił mnie z powrotem na podłodze. Stanęłam o własnych siłach czując grunt pod stopami.
- dzisiaj wigilia- szepnął miziając mój policzek. Skinęłam jedynie. Położyłem swoją dłoń na jego i przysunęłam ją bliżej swoich ust by ją pocałować. Uśmiechnął się ciepło patrząc na mnie.
- idę się wyszykować- powiedziałam dość cicho wymijając go. Wyjęłam z szafy czarną, koronkową sukienkę i czystą bieliznę. Mam żałobę po ojcu więc noszę teraz tylko ciemne rzeczy. Ruszyłam do łazienki. Odbyłam w niej szybki prysznic i resztę porannych czynności. Jak najszybciej wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie i gotowa wyszłam z łazienki. Myślałam, że siedziałam tam krócej, ale to były prawie 2 godziny. Zegar wybił właśnie 3 po południu. Na szczęście wczoraj przygotowałyśmy wszystko z Gemmą i dzisiaj wystarczy tylko nakryć do stołu. Założyłam czarne szpili stojące pod szafą i wyszłam z pokoju, bo Luke'a w nim nie było.
Przeszłam przez długi korytarz i ostrożnie zeszłam po schodach prowadzących na kolejny hol. Ta willa, którą zostawił mi mój ojciec była dużo większa od tej w Los Angeles. Choć tamta też należała do mnie lecz ją sprzedałam. Stwierdziłam, że nie potrzebne mi są dwa domy. Do tego przecież ojciec zostawił mi firmę, którą także muszę się zająć. Siostra Luke'a okazała się dobrą doradczynią finansową i często pomaga mi w biurze. Mamy dobre kontakty co mnie dziwi, bo na początku nie dogadywałyśmy się zbyt dobrze.
Weszłam przez duże mahoniowe drzwi prosto do jadalni połączonej z ogromnym salonem z dość długim stołem. Wszyscy mieli tam swoje miejsca, a nawet kilka krzeseł zawsze zostawało wolnych. W rogu pomieszczenia stała ponad 2 metrowa, pięknie przystrojona choinka, a pod nią leża masa prezentów. Zayn na miękkim dywanie bawił się z małą Americą- córką jego i Gemm- Calum zawieszał ostatnie bombki na choinkę, Mike siedział na dużej, białej sofie i grał melodie kolęd na gitarze, Gamma już stroiła stół, Ashton przyniósł ostatnie prezenty, a przy oknie stał Luke przyglądając się mi uważnie z uśmiechem. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciłam wzrok i podeszłam do jego siostry.
- może Ci pomóc?- spytałam z lekkim uśmiechem.
- o, Ro! Jesteś nareszcie- uśmiechnęła się.- trzeba nakryć do stołu.
- dobrze. To ja się tym zajmę, a ty przynieś i poustawiaj jedzenie.- jak powiedziałam tak też zrobiła. Zabrałam się za ustawianie talerzy i sztućców. By dodać trochę świątecznego klimatu położyłam obok każdego talerza ładnie złożone serwetki z świątecznymi motywami i zapaliłam 3 świeczki na stole. Luke objął mnie od tyłu.
- seksownie wyglądasz- szepną mi do ucha kładąc dłoń na suwaku mojej dość krótkiej kreacji.
- nawet o tym nie myśl- odwróciłam się do niego. Pogroziłam palcem śmiejąc się pod nosem. Przygryzł wargę. Pocałował mnie mocno, ale nie długo.
Po godzinie wszystko było gotowe i mogliśmy usiąść do stołu.
- nie przedłużając- zaczął Zayn jako najstarszy z nas- życzę wam wszystkim zdrowych, pełnych miłości świąt.
- wzajemnie- odpowiedzieliśmy zgodnie.
- dużo radości- dodał Luke obejmując mnie ramieniem.
- szczęśliwego nowego roku- uśmiechnął się Mike.
- pijanego sylwestra- powiedzieli chórem Cal i Ash.
- zdrowia, bo to najważniejsze- dopowiedziała na końcu Gemma.
Do końca posiłku utrzymywała się miła, świąteczna atmosfera. Ustaliliśmy, że dopiero rano rozpakujemy prezenty.
- nie przedłużając- zaczął Zayn jako najstarszy z nas- życzę wam wszystkim zdrowych, pełnych miłości świąt.
- wzajemnie- odpowiedzieliśmy zgodnie.
- dużo radości- dodał Luke obejmując mnie ramieniem.
- szczęśliwego nowego roku- uśmiechnął się Mike.
- pijanego sylwestra- powiedzieli chórem Cal i Ash.
- zdrowia, bo to najważniejsze- dopowiedziała na końcu Gemma.
Do końca posiłku utrzymywała się miła, świąteczna atmosfera. Ustaliliśmy, że dopiero rano rozpakujemy prezenty.
- Ro?- Luke szepnął spoglądając na mnie. Wyszliśmy razem do ogrodu. Założyłam swój gruby zimowy płaszcz i spojrzałam na niego.
- tak?- uśmiechnęłam się. Jego oczy pięknie błyszczały w świetle lampek rozwieszonych na drzewach.
- huh, nie wiem od czego zacząć- spuścił głowę i przez dłuższy czas się zastanawiał. Cierpliwie czekałam, aż zacznie kontynuować wypowiedź- nie wiem czy to dobry czas, bo w końcu zmarł Ci niedawno ojciec, a po za tym nie znamy się jakoś szczególnie długo, ale planuje to od pewnego czasu i... Strasznie Cię kocham- popatrzył prosto w moje oczy- i kochałem od samego początku- dodał szeptem. Chwycił moją lewą dłoń, sięgną prawą ręką do kieszeni z której wyjął małe czerwone pudełeczko. Otworzył je ukazując piękny złoty pierścionek. Już wiedziałam co chce zrobić. Do oczu napłynęły mi łzy i nie byłam pewna czy będę w stanie wydusić z siebie choć słowo. Wciągnął głęboko zimne powietrze do płuc. Zebrał się w sobie i w końcu wydusił pytanie- wyjdziesz za mnie?- tak jak myślałam. Oddech uwiązł mi w gardle i nie mogłam nic powiedzieć po moim policzku spłynęła łza, a ja potrafiłam jedynie skinąć głową zgadzając się na wyjście za Luke'a. Chłopak z szerokim uśmiechem wsunął pierścionek na mój palec. Udało mi się coś wydusić.
- ja też kocham Cię od początku- szepnęłam. Przytulił mnie mocno i zakręcił wokół własnej osi, a po chwili złożył na moich ustach długi, namiętny pocałunek prowadząc z powrotem do środka, nie odrywając się ode mnie.
- tak?- uśmiechnęłam się. Jego oczy pięknie błyszczały w świetle lampek rozwieszonych na drzewach.
- huh, nie wiem od czego zacząć- spuścił głowę i przez dłuższy czas się zastanawiał. Cierpliwie czekałam, aż zacznie kontynuować wypowiedź- nie wiem czy to dobry czas, bo w końcu zmarł Ci niedawno ojciec, a po za tym nie znamy się jakoś szczególnie długo, ale planuje to od pewnego czasu i... Strasznie Cię kocham- popatrzył prosto w moje oczy- i kochałem od samego początku- dodał szeptem. Chwycił moją lewą dłoń, sięgną prawą ręką do kieszeni z której wyjął małe czerwone pudełeczko. Otworzył je ukazując piękny złoty pierścionek. Już wiedziałam co chce zrobić. Do oczu napłynęły mi łzy i nie byłam pewna czy będę w stanie wydusić z siebie choć słowo. Wciągnął głęboko zimne powietrze do płuc. Zebrał się w sobie i w końcu wydusił pytanie- wyjdziesz za mnie?- tak jak myślałam. Oddech uwiązł mi w gardle i nie mogłam nic powiedzieć po moim policzku spłynęła łza, a ja potrafiłam jedynie skinąć głową zgadzając się na wyjście za Luke'a. Chłopak z szerokim uśmiechem wsunął pierścionek na mój palec. Udało mi się coś wydusić.
- ja też kocham Cię od początku- szepnęłam. Przytulił mnie mocno i zakręcił wokół własnej osi, a po chwili złożył na moich ustach długi, namiętny pocałunek prowadząc z powrotem do środka, nie odrywając się ode mnie.
______________________
Awww *-* no wiem słodko :3
Przepraszam za zwłokę, shot miał pojawić się wczoraj, ale przez brak weny pojawia się dzisiaj. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Ilysm ❤
A no i macie zapowiedź drugiej części bloga. xx
Awww *-* no wiem słodko :3
Przepraszam za zwłokę, shot miał pojawić się wczoraj, ale przez brak weny pojawia się dzisiaj. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Ilysm ❤
A no i macie zapowiedź drugiej części bloga. xx
Super nie mogę doczekać się drugiej części ...
OdpowiedzUsuńTAK WIEDZIAŁAM ŻE SIĘ JEJ OŚWIADCZY MAM NAPAD FANGIRLINGU KDAJSDJIAJDIAWJSDISAJIFJIASJFIJAIZJFJISAJFIOOAS
OdpowiedzUsuńświetny shot, rozdział bd jak najszybciej obiecuje xxxx
JPRDL KOCHAM TO DSDADASD
i ta America >>>>>
Calum i Ash :'D
KOCHAM KOCHAM KOCHAM
RUKE SHIPPER FOREVER
no to wesołego alleluja Martynko :*
Fajny :-)
OdpowiedzUsuńNie komentowałam ogólnie twoich rozdziałów, bo sam blog jest tak zajebisty, że nie chciałam się odrywać od czytania. XD
Podsumowując czekam na rozdział i życze weny :-)
Świetny shot! Opowiadanie też masz genialne :)
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem czemu, jak rozpoczynasz dialog od pauzy, to zaczynasz pisać z małej litery ;) Ale fabuła jest super! 😊