~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zimno. Brak czucia. Mętlik w głowie. Otworzyłam oczy. Mrok. Czarny jak polarna zima. Umarłam?
Słyszę jakieś głosy. Zwariowałam? Kroki na korytarzu...
Wstałam powoli z materaca na, którym leżałam. Podeszłam do drzwi, jestem pewna, że to drzwi, bo na dole jest szparka przez którą wlatuje nikłe światło.Podłoga głośno zaskrzypiała, gdy zrobiłam kolejny krok do przodu, tym razem zdradzając ''domownikom, że się obudziłam.
Kroki na korytarzu stawały się coraz szybsze, cięższe i głośniejsze.
Już po mnie~ pomyślałam...
Zaczęłam panikować i cofać się do tyłu. Trafiłam na ścianę i osunęłam w dół.
Drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanął chłopak z burzą zielonych włosów na głowie.
Światło wpadające do tego obskurnego pomieszczenia oślepiło mnie przez co zamknęłam oczy. Przyciągnęłam kolana bliżej klatki piersiowej i oparłam na nich głowę nadal nie otwierając oczu.
Poczułam dłoń chłopaka na swoim kolanie.
- spójrz na mnie.- powiedział miękkim głosem. Nie pewnie otworzyłam oczy. Muszę przyznać, ten chłopak jest bardzo przystojny.- jestem Michael, ale mów mi Mike albo Mikey, jak wolisz.- uśmiechnął się.
- jestem Rose.- powiedziałam słabym, zachrypniętym głosem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że chodź przed chwilą wstałam jestem zmęczona.
- wiem.- zaśmiał się uroczo.
- skąd wiesz?- spytałam nieco bardziej odważnie.
- wiem o tobie więcej niż Ci się wydaje.- puścił mi oczko. Znów poczułam strach. Podkuliłam nogi jeszcze bardziej (jeśli to w ogóle możliwe) i schowałam twarz w dłoniach.
- boisz się?- spytał, ale nie uzyskał ode mnie odpowiedzi. Poczułam, że wstaje, a po chwili usłyszałam zamykanie się drzwi. Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie.
Znów ciemność, znów sama...
Wstałam z zimnej podłogi i usiadłam na materacu. Przypomniało mi się co mówił Luke na pierwszej lekcji matematyki, gdy go widziałam po raz pierwszy.
''Mam kumpla Michaela, który uwielbia farbować włosy, niektórzy mówią na niego kucyk pony''. Wtedy po raz pierwszy i chyba ostatni zaśmiałam się przy nim.
''Jestem Michael, ale mów mi Mike albo Mikey''.- to na pewno on.
Czyli to oni mnie tu zamknęli? Luke? Czy to możliwe? A ja głupia się o niego bałam!
Rozpłakałam się. Rozpłakałam jak mała dziewczynka. Jestem głupia!
*oczami Luke'a*
Jak widać Rose na mnie zależy. Trochę mi głupio, że tak ją oszukałem. Ale to był nasz plan. Mike to mój przyjaciel, musiałem mu pomóc, sobie z resztą też. Chyba pierwszy raz od kąd nasi rodzice zginęli czuję się tak podle. Wcześniej czułem tylko nienawiść do osoby która ich zabiła, zresztą do całego świata.
Czy to możliwe, że szkoda mi jest dziewczyny, którą znam jeden dzień? Czy w ogóle możliwe, że szkoda mi kogokolwiek? Nawet nie umiem sobie wyobrazić co teraz czuje jej ojciec.
A jeśli już o jej ojcu mowa to chłopaki zostawili mu już wiadomość.
Chodzi wiecie o kase itp.
Wziąłem paczkę papierosów z blatu i zapaliłem jednego. Nawet to mi nie pomaga się rozluźnić. Trzeba będzie spróbować coś mocniejszego... Wiecie o co chodzi? Marycha, koka, amfa itp.
Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki piwo.
- suka jest przestraszona.- zaśmiał się Mike. Zamknąłem z hukiem lodówkę.
- nie nazywaj jej tak.- warknąłem i napiłem się trochę alkoholu.
- woah, Luke. Tylko mi się tu nie zakochuj.- zaśmiał się po raz kolejny. Ja zakochany?! W Rose?! Chyba śni! Nawet jeśli jest ładna to jej i tak nie znam!
- po prostu, ona jest porządną dziewczyną i się nie puszcza.- wyminąłem go i poszedłem do salonu. Akurat w TV leciał mecz.
Po dziesięciu minutach zrezygnowałem z tej męskiej rozrywki. Dosiedli się do mnie Cal i Ash.
- byłeś u Rose?- spytał Hood.
- jeszcze nie, boję się jej reakcji. Ona się o mnie martwiła, a ja...- czuję się jak chuj.
- w końcu musisz z nią porozmawiać. Zrobiłeś to co zrobiłeś i musisz podnieść tego konsekwencje.- wtrącił Ashton, a Cal mu przytaknął. Westchnąłem głośno i wstałem z kanapy. Ruszyłem w stronę schodów prowadzących w dół. Stanąłem przed drzwiami pomieszczenia w którym sie znajdowała. Nie wiem jak to nazwać. Sypialnia? Nie to za dużo powiedziane. Przeczesałem ręką włosy i pociągnąłem za klamkę. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Leżała na materacu nogi miała oparte o ścianę. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszystkiego minimum. Żal mi się robi jak na nią patrzę. Cicho podszedłem i usiadłem po jej lewej stronie. Nawet na mnie nie spojrzała, ale czego ja się mogłem spodziewać?
- Rose...- zacząłem, a ona na chwilę się na mnie spojrzała, a później wstała. Stanąłem obok niej.- chciałem...
- po co tu przychodziłeś. Zejdź mi z oczu nie mam ochoty nawet na Ciebie patrzeć. Nienawidzę Cię!- wykrzyczała mi to prosto w twarz i uciekła do przeciwległego konta pokoju. Zakryła twarz dłońmi i zaczęła cicho szlochać. Nie mogłem patrzeć jak płacze z mojego powodu. Podszedłem do niej, przytuliłem i pocałowałem w czoło.
- przepraszam Rose. Musiałem wykonać zadanie, ale obiecuję, że teraz będzie lepiej.
- Martwiłam się o Ciebie! Myślałam o najgorszym!- krzyczała.
Kciukiem wytarłem jej łzy pomieszane z maskarą. Zebrałem się w sobie i musnąłem jej miękkie, różowe usteczka. Nie oddała pocałunku. Odsunąłem się od niej.
- jesteś okropnym kutasem i kurewsko Cię nienawidzę!- krzyknęła.
- Rose...- chciałem ją przytulić, ale się odsunęła.
- nie dotykaj mnie!- kolejny krzyk wyszedł z jej ust.
- zabiorę Cię do innego pokoju, chodź ze mną.- położyłem jej rękę na ramieniu, ale ją szybko zrzuciła.
- chcę żeby Michael mnie tam zaprowadził.
*oczami Rose*
Jestem jeszcze bardziej wkurzona na tego chuja niż byłam wcześniej. Jak on mógł mnie pocałować! Do kurwy najpierw mnie porywa zamyka chuj wie gdzie, a potem mnie całuje! Grubo się myli jeśli myśli, że mu wszystko wybaczę.
- w ogóle to po co to zrobiliście? Po co mnie tu trzymacie?- spytałam bawiąc sie swoimi palcami.
- dowiesz się już wkrótce.- Po jego tonie wywnioskowałam, że jest nieco zdenerwowany.
- zawołaj Mikey'a, nie wyjdę stąd z tobą.- oznajmiłam.
- to nie jest dobry pomysł.- powiedział śmiertelnie poważnie, a ja podniosłam na niego wzrok.
_____________________________________________
Rozdział do dupy, ale ja nareszcie się wyspałam.
No, ale opinię zostawiam wam do napisania ;)
Hashtag: FightFFPL
OMG! LUKE ZA 2 GODZINY I 30 MINUT BĘDZIE MIAŁ 18 LAT!
NAJLEPSZE I NAJSZCZERSZE ŻYCZENIA DLA MOJEGO PINGWINKA ♥
Komentarze naprawdę zachęcają do dalszego pisania i wstawiania rozdziałów.
Do następnego miśki xx.
//Hemmingsowa†
ROZDZIAŁ ZAJEBISTY!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa zawsze zostawię komentarz ;)
Nie no serio zajebisty i już nie mogę się doczekać kolejnego!!!
/~Chanel ^.^ lub @Venus777G
xx
Cudowny <3
OdpowiedzUsuń#RedBunny
Super rozdział. Masz jakieś konto na tt o tym blogu?
OdpowiedzUsuńNiestety nie, ale jest hashtag: FightFFPL ;)
UsuńWspaniały *.*
OdpowiedzUsuńDziś znalazłam twój ff i muszę powiedzieć że jest boski :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
Czekam na next ;P
Świetny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńboski aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńnormalnie ekscytacja jak cholera a co do zwiastunu , którego nie skomentowałam jest boksi *__*